To wieczne przeżycie. Nigdy nie zapomnę wyścigu Formuły 1 na Hungaroringu. Ale wcale nie dlatego, że był to dobry wyścig, czy dlatego, że urzekł mnie urok bliskości samochodów – „cud” nie wydarzył się nawet na torze, ale w drodze do domu, w HÉV. Ludzie tłoczyli się jak śledzie (co byłoby warte innej opowieści o tym, kto z kim się poci w dresach), a potem niespodziewanie pojawił się inspektor. Aby zachować możliwości salonu, pominąłbym sposób, w jaki witał podróżujących, ale nie to, co spędził przez resztę podróży (dobre dwadzieścia minut), kiedy nie mógł już zrobić ani kroku.
Nasz człowiek znalazł się w rodzinie niemieckiej, która zapewne nie znała tutejszych zwyczajów i choć miała mandaty, to ich nie pobili, bo nie mieli pojęcia, jak to zrobić. Inspektor był wściekły i zdecydowanie chciał go ukarać, a głowa rodziny starała się temu zapobiec. Jednak pomimo tego, że posługiwał się kilkoma językami świata, prawdziwy bohater opowieści, zgodnie z dobrym węgierskim zwyczajem, mówił wyłącznie w swoim ojczystym języku (również w jego szczególnym, rozkosznie wulgarnym dialekcie). A kiedy zobaczył, że nie rozumieją, podniósł głos i zaczął powoli sylabizować – niezła metoda, prawda?
Cóż, po małej dygresji można się domyślić, że w Chants of Sennaar języki odgrywają główną rolę, i to nie byle jaką. W opowiadaniu wcielamy się w rolę podróżnika, który natrafia na wieżę zamieszkiwaną przez kilka nacji, które jednak, o dziwo, od dawna nie porozumiewają się ze sobą i nawet się nie rozumieją (jeśli ktoś by pomyślał, paraleli z Wieżą Babel, to są na dobrej drodze, gdyż twórcy inspirowali się klasyczną historią). Oczywiście nasze zadanie będzie najtrudniejsze, gdyż dla przybysza wszystko będzie nowe, ale być może właśnie dlatego nasz bohater z większą energią rzuca się w tę nieoczekiwaną sytuację.
Gra łączy w sobie kilka stylów. Istnieją zwykłe segmenty czołgania się i platformowania, ale jest też skradanie się, kilka klasycznych sekcji łamigłówek i zadania umiejętnościowe. Jednak podstawą rozgrywki jest rozszyfrowanie języków. Działa to tak, że poznajemy obce słowa z rozmów miejscowych i różnych napisów (firm, obrazów, posągów), a następnie, w zależności od sytuacji, musimy powoli wydedukować, co to oznacza. Nowo poznane utwory od razu trafiają do słownika, gdzie jeśli mamy podpowiedź, możemy już wpisać znaczenie, o którym myślimy. Rozszyfrowanie rozpoczyna się jednak w momencie, gdy w naszym pamiętniku otrzymamy obrazek, na którym będziemy mogli odgadnąć, z którym wyrażeniem jest ono związane. Jeśli poprawnie sparowaliśmy, wyświetli się znaczenie i od tego momentu słowo będzie wskazywane także przy wszystkich tekstach obcych tłumaczonych jako kula (fajnie, że wskazówki również są wyświetlane w ten sposób, ale tylko kursywą i ze znakiem zapytania – wskazując, że nie jest to jeszcze do końca pewne).
Oczywiście w miarę postępów będziemy mieć coraz większe trudności. Będą zadania, które opierają się na znajomości poprzedniego języka, a innym razem możemy wyprzedzić umiejętności językowe, rozwiązując bardziej skomplikowane łamigłówki. Musimy nauczyć się w sumie pięciu różnych idiomów, a te późniejsze zawierają coraz więcej słów, co utrudnia nam zadanie.
W miarę postępów w fabule zagadki stają się coraz bardziej skomplikowane, ale nie powiedziałbym, że na początku gra jest zbyt łatwa. Pewne jest, że Chants of Sennaar jest polecane cierpliwym graczom i tym, którzy lubią łamigłówki, a nauka języków nie jest im przeciwna. W zamian za trudności przejdzie przez nas dobre poczucie „jestem mądry”, rozgrzewając nasze serca po małym sukcesie. Minimalistyczna grafika, w której w każdym segmencie dominuje jeden kolor, doskonale służy rozgrywce, nawet to, że fabuła oprawy nie jest zbyt głęboka, nie stanowi problemu. Po przebrnięciu przez to nie dziwcie się ich zwięzłością – jeśli ktoś zrobi to bez pomocy (czyli nie wie, co robić, jak to zwykle jest podawane w tego typu filmach), to można liczyć na 8-10 godziny relaksu pełne zagadek.
Egzemplarz testowy udostępnił wydawca gry.
Test monitora AOC Q24G2A – prosty, ale świetny?
Test ASUS ROG Ally – Kim naprawdę jesteś?
Test Pizza Possum – torbacze leworęczne
Test klawiatury Rampage KB-R29 Grand
Test wersji Crackpet Show Happy Tree Friends – miły, mały bonus
Test Hercules DJControl Inpulse T7 – Świat kręci się razem z Tobą!
Asterix i Obelix: Test bohaterów – rozłóż karty!
Test klawiatury Rampage KB-R135 Parvus
Test Sonic Superstars – Chilivili Porcupine
Test słuchawek do gier Bluetooth Rampage RM-TWS02G Tron T17
Test Forza Motorsport – Tata milczy…
Test Hercules DJControl Inpulse 200 Mk2 – Nie bądź niegrzeczny!
Test fotela gamingowego Genesis Nitro 950
Test powrotu detektywa Pikachu – kochający kawę detektyw ponownie uderza, ale dlaczego?
Test słuchawek SteelSeries Arctis Nova 4
Cyberpunk 2077: Phantom Liberty Test – Specjalna maszyna prezydenta 2077
Test Slaps and Beans 2 – Znów się denerwujemy
Test klawiatury Genesis Thor 400 RGB – maskuje się jako płaska