Testament: Test Zakonu Wysokich Ludzi – dla umierającego śmiertelnika z boskimi ambicjami

Niejednokrotnie mówiłem o tym, jak bardziej widoczna i interesująca część branży gier od dłuższego czasu zmierza w stronę kategorii B oraz niezależnych twórców i wydawców. Chociaż kiedyś te gry miały stosunkowo łatwy do ograniczenia styl prezentacji i mechanikę gry, granica staje się coraz bardziej zatarta. I żaden taki tytuł nie spełnił swoich obietnic i nie stał się prawdziwą klasyką. Jednakże Testament: The Order of High Human nie wzbogaca ich listy.

Jednak gra studia Fairyship Games zaczyna się całkiem nieźle: bardzo spektakularna gra, nawiązująca do stylu Arx Fatalis i Dark Messiah of Might and Magic (to znaczy z bohaterem, którego można spersonalizować za pomocą konfigurowalnej kombinacji skradania się, łucznictwa, walka wręcz i magia), półotwarty świat akcji – odgrywanie ról. Naszym bohaterem jest Aren, król boskiej rasy zwanej wysokim człowiekiem, będący jednocześnie wszechpotężnym władcą fantastycznego królestwa Tessary. Podążając śladami swoich starożytnych przodków zwanych poszukiwaczami, wysocy ludzie chronią świat, śmiertelników i próbują odeprzeć Ciemność. Jednak pewnego dnia młodszy brat Arena, Arva, zwraca się na stronę Ciemności, swoimi nowymi zdolnościami morduje dwór królewski, a Aren zostaje zesłany do Tessary jako zwykły śmiertelnik. Tak zaczyna się nasza podróż, podczas której musimy odzyskać boskie zdolności w stylu metroidvanii, abyśmy mogli następnie rozprawić się z Arvą i pomścić wyrządzone nam krzywdy.

Rozgrywka na początku była całkiem przyjemna, starałem się, aby moje oczekiwania były realistyczne i bez przesady przepis wydawał się działać. Choć ani skradanka, ani walka nie zmieniły świata, wszystko osiągnęło oczekiwany poziom, a ogólny obraz wywarł wyraźnie pozytywny wpływ. A klasyczne segmenty fantasy FPS od czasu do czasu zastępowane były logicznymi, platformowymi łamigłówkami, które całkiem odświeżały po kilku godzinach skoncentrowanego cięcia, dźgania w plecy i strzelania z łuku. Jednak w miarę jak gra nabierała coraz większego rozmachu, pojawiały się także błędy, które na pierwszy rzut oka wydawały się niemożliwe, aby twórcy dokładnie przemyślali koncepcję.

Zarówno system walki, jak i skradanie legną w gruzach, gdyż Testament zupełnie bezpodstawnie nabiera zwyczaju spuszczania na nasze karki dziesiątek różnego rodzaju wrogów. Podczas gdy parowanie działało w miarę w przypadku kilku mobów, manewr uniku miał dość rygorystyczny czas odnowienia, w większym tłumie starcia szybko stały się niemożliwe do naśladowania. Twórcy stworzyli wszelkiego rodzaju zaklęcia i zdolności, które mogłyby umożliwić radzenie sobie z większym tłumem – mam tu na myśli np. wykorzystanie specjalnej wizji Arena do zniszczenia przeciwników z aktualnej lokacji, dzięki czemu będziemy mogli odeprzeć kilka ciosów jednocześnie z parowaniem, lub odpychaniem ich za pomocą jakiejś magii, sprawiają, że przeciwnicy stają się rzadsi – w niewytłumaczalny sposób zostało to umieszczone na bardzo odległych gałęziach drzewka rozwoju, które można otworzyć poprzez awansowanie. Problem pogłębia fakt, że z dwóch możliwych manewrów obronnych, czerwony sygnał ostrzegawczy w przypadku ostrzejszego, nieuniknionego, jest tak skandalicznie zsynchronizowany przez system walki, że prawie nigdy nie byłem w stanie zareagować na niego w porę.

A podczas walk z głównymi wrogami, gdzie obrona praktycznie w ogóle nie działała, system wtedy całkowicie się rozpadł i z braku innego rozwiązania zacząłem spamować różnymi miksturami i przekąskami, które można wytworzyć w ograniczonych ilościach , które mogą zapewnić nam niezliczone tymczasowe bonusy, od podpalenia broni po redukcję obrażeń. Nie sprawiło to, że bitwy były bardziej zrównoważone i zabawne, ale przynajmniej miałem szansę kontynuować swoje przygody w krainie Tessary po jednej z obowiązkowych walk i odłożyć na bok te epickie epizody i wrócić do bardziej funkcjonalnych części gry gra.

Twórcy oczywiście oparli się na tym, że w miarę postępów w grze stajemy się coraz potężniejsi, nie tylko możemy otwierać wcześniej zamknięte fragmenty pola gry, ale także znacznie łatwiej możemy rozstrzygnąć spory z tamtejszymi przeciwnikami. Formuła zapomniała jednak o współczynniku mówiącym, że jeśli podróż do celu nie jest przyjemna, a w rzeczywistości często wzmacnia kategorię frustracji, jest mało prawdopodobne, że będzie zbyt wielu graczy, którzy będą skłonni to znieść, zwłaszcza z historią, która to inicjał po mocnym uderzeniu, bardzo szybko staje się bezlitośnie sztampowy i nieciekawy. Tym samym mogę polecić grę Testament: The Order of High Human poważnie zainteresowanym dopiero po gruntownych naprawach i łataniu, w mocno obniżonej cenie.

Egzemplarz testowy udostępnił twórca gry.

NVIDIA Tesla – procesory graficzne do zadań o wysokich wymaganiach obliczeniowych

Twórca „The Witness” prosi ludzi o zaprzestanie piractwa gry

W „Conan Exiles” zobaczymy nagość i ofiary z ludzi

Ultimatum Games nigdy nie będzie pracować nad grą o „bezsensownym zabijaniu ludzi”.

Papież Franciszek namawia młodych ludzi, aby mniej się bawili i byli bardziej aktywni w społeczeństwie

LG – trzy nowe telefony komórkowe dla młodych ludzi

Test monitora AOC Q24G2A – prosty, ale świetny?

Ukryci w czasie 2: Test mitów i magii – Ci, którzy się ukryli, ci, którzy tego nie zrobili, nadchodzę!

Test ASUS ROG Ally – Kim naprawdę jesteś?

Test Pizza Possum – torbacze leworęczne

Test klawiatury Rampage KB-R29 Grand

Test wersji Crackpet Show Happy Tree Friends – miły, mały bonus

Test Hercules DJControl Inpulse T7 – Świat kręci się razem z Tobą!

Asterix i Obelix: Test bohaterów – rozłóż karty!

Test klawiatury Rampage KB-R135 Parvus

Test Sonic Superstars – Chilivili Porcupine

Test słuchawek do gier Bluetooth Rampage RM-TWS02G Tron T17

Test Forza Motorsport – Tata milczy…

Test Hercules DJControl Inpulse 200 Mk2 – Nie bądź niegrzeczny!

Test fotela gamingowego Genesis Nitro 950

Xavier Campbell, a dynamic professional with a diverse background in customer service, software project management, and web development. With experience as a customer advisor at B&Q from 2010 to 2014, Xavier honed his skills in delivering exceptional service. Transitioning into the tech industry, he excelled as a software project manager and senior web application developer. Currently, he thrives as a marketing analytics specialist, leveraging his expertise to drive data-driven strategies. As a freelance web fanatic, Xavier immerses himself in the ever-evolving digital landscape, aspiring to become a social media expert. While occasionally facing bouts of apathy, his unwavering passion for technology and marketing fuels his drive for success.