Logitech MX Air

Logitechowi nie brakuje pomysłów. Szybko zdali sobie sprawę, że szkoda kontynuować wojnę dpi, już znacząco przekroczyliśmy granicę rozsądku, teraz potrzeba czegoś innego, czegoś nowego. Chociaż technologia zastosowana w prezentowanym urządzeniu nie jest zasadniczo nowa (wystarczy pomyśleć o gamepadach wrażliwych na decyzje sprzed 7-8 lat, takich jak WingMan Gamepad Extreme), Logitech poczuł teraz potrzebę wykorzystania jej w produkcji Mysz. I chociaż jest jeszcze wiele do poprawy, po raz kolejny otrzymaliśmy świetny nowy produkt.

Jest to oczywiście wspomniana w tytule mysz MX Air, której główną cechą jest to, że do działania nie wymaga gładkiej powierzchni – blatu. O czym ja mówię! Do działania nie wymaga żadnej powierzchni, działa nawet wtedy, gdy trzymamy go w dłoniach lub poruszamy się w powietrzu. Ale nie wybiegajmy przed siebie. Jeśli chodzi o ogólną charakterystykę urządzenia: jego wygląd jest bardzo atrakcyjny, być może najpiękniejsze urządzenie peryferyjne, jakie kiedykolwiek wyprodukowano, przynajmniej nie mogę powiedzieć, że bardziej eleganckie, mimo że miałem ich już sporo w rękach. Pomarańczowe światła na błyszczącej czarnej powierzchni w połączeniu ze srebrnym kolorem i wyraźnymi liniami nadają nowej myszce wyjątkowy wygląd. Zauważyli nawet, że oświetlenie nie tylko nagle się włącza i wyłącza, ale stopniowo się rozjaśnia i przyciemnia (nawet na najnowszej klawiaturze diNovo). Kunsztownie dopasowanego kształtu też nie zepsuł jakiś starożytny przycisk przewijania, zamiast tego dostajemy rozwiązanie, które w pierwszej chwili pomyślelibyśmy o prostym środkowym przycisku – i oczywiście w tej roli spełnia – ale jeśli przesuniesz palec tam i z powrotem na powierzchni wydłużonego przycisku, następnie przewiń, on również spełnia swoją funkcję, choć w nieco nietypowej, ale bezproblemowej formie. W takich przypadkach słyszymy również cichy dźwięk kliknięcia przypominający przewijanie, wskazujący, co się dzieje. W związku z tym chciałbym wspomnieć o zabawnej rzeczy, która również nie jest nowym pomysłem, ale przy opisanym powyżej rozwiązaniu scroll nie można się spodziewać, że ponownie się z tym spotkamy. Tak się składa, że ​​jest to przewijak z kołem zamachowym z serii Revolution, który ma służyć temu, aby nie trzeba było przewijać po kawałku dłuższych dokumentów i stron internetowych, ale raczej energicznie kręcić przyciskiem, który potem sam się kręci przez dość chwila. W przypadku MX Air możemy to zrobić w ten sam sposób, wprawdzie nie ma tu kółka, ale jeśli szybciej przeciągniemy palcem po środkowym przycisku i ostatecznie go podniesiemy, mysz zinterpretuje to w taki sam sposób, jak przy kółka Revolution i szybko rozpoczyna przewijanie otwartego dokumentu. Abyśmy nie zastanawiali się o co tu do cholery chodzi, słychać wspomniane kliknięcie przechodzące w ciągły trzask, po którym od razu możemy dowiedzieć się w czym tkwi problem. To sprytne, eleganckie rozwiązanie, na pierwszy rzut oka nawet zabawne i – co zaskakujące – sprawdza się doskonale.

Patrząc na ergonomię urządzenia, gdy kładziemy ręce na mysz leżącą na stole, w pierwszej chwili możemy pomyśleć, że Logitech zrobił już ją wygodniejszą, jednak szybko zdajemy sobie sprawę, że aby spełnić obie swoje funkcje kształt nie mógł zostać zaprojektowany znacznie lepiej. Nie zrozumcie mnie źle, nie ma z nią żadnych problemów, ale w roli tradycyjnej myszy myszy MX500 i G5 mają nieco wygodniejszy chwyt. Ponieważ MX Air działa również jak tradycyjna mysz bezprzewodowa, niezależnie od tego, że niekoniecznie jest Ci ona potrzebna. W tym przypadku produkuje czułość śledzenia ruchu na poziomie 800 dpi, co w dzisiejszych czasach może nie brzmieć zbyt dobrze, bo wszyscy producenci rzucają już myszami w okolicach 2000 dpi, ale ja osobiście wolę ok. Rozwój w tym kierunku uważałem aż do roku 800 za rozsądny. Poza tym nie sądzę, żeby ktokolwiek zauważył różnicę. Bezprzewodowa transmisja danych odbywa się poprzez znany już odbiornik USB 2,4 GHz, jego zasięg jest fabrycznie podawany na 10 m, co pokrywa się z rzeczywistością i trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której potrzebny byłby większy. Zamiast baterii MX Air ma wbudowaną baterię litowo-jonową, do której ładowania mysz oczywiście dołączona jest także odpowiednia podstawka.

Cóż, wyjdźmy poza tradycyjne funkcje myszy i podnieś urządzenie ze stołu, jak pilot! Na początku instynktownie chce się używać MX Air jak pistoletu, jak kontrolera Nintendo Wii i celować tam, gdzie chcemy przesunąć kursor, co nie jest dalekie od prawdy, ale zasada działania jest jeszcze trochę inna ( nie ma potrzeby stosowania czujników podczerwieni, jak w przypadku Wii niezbędny jest „pasek” umieszczony pod lub nad ekranem). To bardziej przypomina tradycyjną mysz, gdzie jeśli przesuniesz kursor do krawędzi ekranu, zatrzymuje się tam, ale jeśli zaczniesz przeciągać mysz do tyłu, kursor natychmiast zacznie się cofać, niezależnie od tego, jak duże jest „przeciągnięcie” był. To samo dzieje się tutaj, z tą różnicą, że kursor porusza się nie poprzez zmianę położenia myszy – poprzez jej naciśnięcie – ale poprzez obrót jej wokół własnej osi. Trzymając więc myszkę w dłoni, nie poruszamy się w lewo ani w prawo, bo musimy wykonywać ruchy w górę i w dół, a po prostu kręcimy nadgarstkami we wszystkie strony. A dzięki rozwiązaniu żyroskopowemu może to zrobić w każdej sytuacji. Jeśli jest to dla nas wygodne i trzymamy myszkę w dłoni przechyloną na bok, lub jeśli stoimy i trzymamy ją z nosem w dłoni zwisającej za plecami, kursor nadal będzie przesuwał się na boki przy tym samym przesunięciu poziomym, oraz w górę i w dół w celu tłumaczenia pionowego.

Niezwykły – i można powiedzieć, że dość trudny w przypadku zdalnego sterowania – sposób sterowania również wymaga innowacyjnych rozwiązań. Po odrobinie wprawy bez problemu odnajdziemy ikony na ekranie, jednak problemy możemy mieć np. z drobnymi elementami sterującymi, takimi jak regulacja głośności czy przycisk odtwarzania. Do myszy dodano kilka innowacji ułatwiających sterowanie multimediami. Z jednej strony znajdziemy przycisk odtwarzania/pauzy, który wpada nam pod kciuk, gdy mysz trzymana jest w powietrzu. Dostajemy także przycisk do regulacji głośności. Tak, jeden, ponieważ sam w sobie nie działa: jeśli go przytrzymasz i poruszysz myszką w lewo lub w prawo, głośność będzie się zmniejszać lub zwiększać. Zmianę liczb można rozwiązać w ten sam sposób, np. podczas odtwarzania muzyki: przytrzymując odpowiedni przycisk, musimy myszką opisać okrąg w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara lub przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, a w zamian program odtwarzający będzie przeskakiwał do przodu lub do tyłu. Nowa mysz jest zatem idealnym dodatkiem do komputera kina domowego.

Pod względem stosunku ceny do wartości trudno ocenić MX Air. Biorąc pod uwagę jego cenę wynoszącą niemal 35 000 HUF podejrzewam, że nie będzie to zabawka dla zwykłych śmiertelników, a raczej, że spotkamy się z nią w wyposażonych w projektory salach konferencyjnych większych firm oraz na różnego rodzaju prezentacjach. Dodatkowo oczywiście nowy sterownik o bardzo eleganckim wyglądzie może być idealnym dodatkiem do salonu luksusowych apartamentów. Jeśli chcesz oglądać filmy odtwarzane na komputerze i przesyłane do telewizora, siedząc w fotelu, możesz w zasadzie rozwiązać problem taniej, używając, powiedzmy, tradycyjnej myszy bezprzewodowej na stoliku kawowym. Oczywiście pod względem designu i elegancji te dwie rzeczy są od siebie dość odległe. Ze względu na brak konkurencji MX Air nie ma z czym porównywać, w związku z czym cenę można nazwać realistyczną: szukający takiego urządzenia nie mają innego wyjścia, ale za nasze pieniądze dostajemy produkt o zwyczajowo wysokiej jakości i wygląd firmy Logitech.

Logitech MX Air: mysz, której można używać także w powietrzu

Tt eSports X Comfort Air: fotel gamingowy z chłodzeniem powietrzem

Odnowione notebooki MacBook Air i Pro

Odnawialny MacBook Air z wyświetlaczami 11 i 13 cali

Fujitsu Air Command – sterowanie w stylu Wii na PC

Apple MacBook Air

dedicated individual with a profound passion for technology and gaming. He pursued his studies in Computer Engineering at Montgomery, honing his technical skills and knowledge. From his early education at Dollard College, where he completed his VMBO, to the present day, Martin has been immersed in the captivating world of gaming since 1992. Embracing his passion, he has embarked on a freelance career as a technology and gaming writer and editor. Through his insightful content, Martin shares his expertise and experiences with others, offering a unique perspective on the ever-evolving landscape of technology. His unwavering dedication fuels his pursuit of staying at the forefront of the digital realm.