To test podsumowujący – klaps i gotowe… po raz tysięczny!

Na zeszłorocznych targach gamescom (ale także na organizowanej równolegle z nimi konferencji deweloperów devcom) tak wiele świetnych niezależnych projektów odbywało się w cieniu gigantycznych studiów i wydawców. Tak jak miało to miejsce od lat, podczas wydarzeń udostępniono oddzielną przestrzeń, w której mali i duzi niezależni deweloperzy mogli się spotykać, aby pokazać zainteresowanym swoje nadchodzące gry. To dla nich bardzo dobra szansa, ponieważ taki projekt zwykle cieszy się znacznie mniejszym szumem, więc mimo że od wielu, wielu lat popychają kreatywność branży gier do przodu, większość tych gier ginie w tłumie i ludziach prawie ich nie znam. Cóż, w zeszłym roku na jednym z takich stoisk natknęliśmy się na grę Chanko Studios. It’s a Wrap już wtedy wydawała się jedną z najciekawszych. Premiera ostatecznie odbyła się zaledwie kilka tygodni temu, a my byliśmy bardzo ciekawi, jak wypadnie efekt końcowy. Z góry przepraszamy: wcale się nie zawiedliśmy.

Gatunek It’s a Wrap jest dość trudny do zaklasyfikowania do jednej, zwykłej kategorii. Trochę platformówka, trochę umiejętności, trochę gry logicznej, która tak naprawdę rozgrywa się w całości w studiu filmowym. Oczywiście wpadamy w sam środek kręcenia jednego (a raczej kilku) filmów, gdzie wcielamy się w rolę dwóch ważnych osób jednocześnie. Z jednej strony będziemy reżyserami filmu, w zasadzie możemy śledzić całą grę jego oczami. Z kolei Johnny Rush, stały bohater filmów, potrafi przedzierać się przez kolejne kontrolowane przez nas sceny. Ponieważ jest to małe studio w latach 80., kiedy hollywoodzka produkcja filmowa naprawdę kwitła o pięć tysięcy, każda minuta jest kosztowna, a zrzędliwy i wstrętny właściciel studia nie może powstrzymać się od wcierania nam tego pod nos. Zatem każda scena może trwać maksymalnie kilka sekund. Ale co możesz z tego wyniknąć?! Och, tak wiele rzeczy!

Wszystkie trzy filmy w grze są świetnymi parodiami prawdziwych dzieł. W grze (obecnie?) możemy nakręcić trzy filmy. Pierwszą z nich jest Ace Avanti and the Very Last Curse, czyli, delikatnie mówiąc, pachnąca potem podróbka Indiany Jonesa. Podobnie Big Trouble in Space, czyli zmutowany młodszy brat Blade Runnera, nie ma żadnych oryginalnych pomysłów. Na koniec, na stole znajduje się także dobry film akcji z lat 80., Zimno jak cholera. Zanim pomyślimy, że twórcom brakuje kreatywności, to wcale tak nie jest, wręcz przeciwnie! Wszystkie trzy filmy są genialnymi parodiami wspomnianych już prawdziwych dzieł.

Wróćmy jednak do samej strzelaniny, a dokładniej do rozgrywki! Nagrywanie każdej sceny składa się z dwóch faz, więc rozgrywka również opiera się na dwóch głównych filarach. Po przeczytaniu scenariusza danej sceny musimy dokonać przeglądu scenografii oraz jej ruchomych elementów i efektów. Wszystkie mają suwak u dołu ekranu, który można przesuwać w prawo i w lewo, aby koordynować ich synchronizację. Są elementy, które są stałe, ale przeważnie dostajemy wolną rękę.

It’s a Wrap to gra oparta na próbach i błędach, ponieważ prawie niemożliwe jest uzyskanie dokładnej struktury i czasu dowolnej sceny za pierwszym razem. Bo o co chodzi? Weźmy na przykład scenę rozgrywającą się w jaskini, gdzie spadają skały, kamienna kula toczy się w stronę naszego bohatera, a nawet strumień lawy przecina mu drogę. Tutaj musimy dowiedzieć się, kiedy skała się rozbije, kiedy wybuchnie gejzer lawy, kiedy stoczy się kamienna kula i tym podobne. Ale nie tylko na ślepo, tutaj musisz wypracować idealną kolejność i czas!

Dlaczego? Ponieważ w tym momencie wchodzi w grę drugi filar rozgrywki, kiedy przejmujesz kontrolę nad Johnnym Rushem i faktycznie próbujesz nagrać scenę. W tym przypadku punkty orientacyjne zaczynają się poruszać w ustalonej wcześniej kolejności i czasie, a różne efekty wybuchają. I musimy jakoś poprowadzić Johnny’ego przez nich na drugi koniec toru. Ale to nie jest takie proste, bo jeśli czas nie jest odpowiedni, utknie i zginie w wyniku jakiegoś efektu (usmaży się, udusi, zmiażdży czymś, porazi prądem itp.). Z drugiej strony, jeśli będziemy zbyt ostrożni, po prostu zabraknie nam kilku sekund czasu przeznaczonego na scenę.

Prawdziwie otępiająca gra logiczna ze świetnym humorem. To Wrap staje się w ten sposób prawdziwą, paraliżującą mózg grą logiczną, w której spróbujemy określić czas każdego elementu tysiąc plus siedem razy, a nawet będziemy musieli poeksperymentować z idealną trasą Johnny’ego. I mamy gwarancję, że nie oszczędzimy biednego, brzuchatego faceta, który kiedyś mógł być wielką gwiazdą filmową, ale teraz jego sława znacznie zmalała. Nieważne, trzy wspomniane powyżej filmy ponownie przyniosą mu chwałę dzięki kiepskim scenom, które były trudne do nakręcenia, ale w zamian idealnie pasowały do ​​kiepskiego scenariusza… lub nie. Chodzi o to, że mimo wielu naszych irytujących kulawizn, na planie będziemy się dobrze bawić. Choćby dlatego, że It’s a Wrap to gra z dużym poczuciem humoru, a jej kreskówkowa grafika czyni ją jeszcze bardziej sympatyczną.

Naprawdę nie mogę powiedzieć o nim wiele złego. Co najwyżej trasy, które z czasem stają się naprawdę trudne i pozornie niekończące się próby, mogą łatwo zniechęcić mniej wytrwałych graczy. Ale nawet to nie jest do końca poprawne, ponieważ w grze istnieje również legalne oszustwo: możesz uzyskać wskazówki w menu. Z jednej strony możemy też rozbudować scenariusz o bardziej szczegółowy opis fabuły, co daje dokładniejszy obraz tego, co powinniśmy zrobić z Johnnym. Z drugiej strony możemy również poprosić grę o podanie czasu wystąpienia różnych efektów. Jeśli więc naprawdę mamy mnóstwo ciągłych błędów, gra może zbudować za nas sceny, a my po prostu musimy przez nie biegać i skakać z Johnnym. Ale oczywiście nie muszę mówić, że oznacza to jedynie kastrację wrażeń z gry.

Dla mnie „It’s a Wrap” to jak dotąd najlepsze dzieło niezależne tego roku, ale przynajmniej śmiało plasuje się na podium. A ze względu na swoją strukturę twórcom nie będzie trudno, jeśli w nadchodzących miesiącach zechcą ją rozszerzyć o serię DLC, bo dla zbawienia wystarczy dodać do gry więcej filmów, co oczywiście oznacza nowy umysł – odrętwiające dla nas poziomy i łamigłówki. Osobiście mam taką nadzieję, bo jak dotąd bawiłem się przy tej grze bardzo dobrze. Bardzo chciałbym też zobaczyć Johnny’ego w parodiach świetnych filmów. Powiedzmy, że Titanic, Powrót do przyszłości, Terminator czy Park Jurajski z łatwością zmieściłyby się w układzie linii…

Egzemplarz testowy udostępnił wydawca gry.

Test lądu nad morzem – raz w górę, raz w dół

Radio All-Tech gotowe do uruchomienia

Nour: Test „Baw się jedzeniem” – Jedzenie to nie gra. Albo tylko ten jeden raz…

PlayStation 4 i PS Vita po raz kolejny są bestsellerami w Japonii

Raven pojawia się po raz pierwszy w „Guilty Gear Xrd: Revelator”

Po raz pierwszy spójrz na „Dylemat czasu zerowego”

PlayStation 4 po raz kolejny jest najlepiej sprzedającą się konsolą w Stanach Zjednoczonych

Przyjrzyj się po raz pierwszy zawartości DLC „Cloaked in Silence” do „Metal Gear Online”.

Przyjrzyj się po raz pierwszy grze „Fate/Extella” na PS4 i PS Vita

Po raz pierwszy spójrz na „Hatsune Miku: Project Diva X” na PS4

Po raz pierwszy zobacz „Najdłuższe 5 minut świata”

Po raz pierwszy spójrz na „Reco Love” na PS Vita

Po raz pierwszy spójrz na „Demon Gaze II”

Po raz pierwszy spójrz na „Berserk” Koei Tecmo

Po raz pierwszy zobacz „Super Stardust Ultra VR” i „Hustle Kings VR”

Po raz pierwszy obejrzyj „Idol Death Game TV”

Jutro po raz pierwszy zobaczymy DLC „Vault-Tec” do „Fallout 4”

Xbox One po raz pierwszy od miesięcy sprzedaje się lepiej niż PS4 w USA

Zobacz po raz pierwszy grę „Dead or Alive Xtreme 3” na PS VR

Po raz pierwszy spójrz na „SG/ZH School Girl/Zombie Hunter”

dynamic individual with a diverse range of talents and passions. With a background in web development, he has honed his skills in creating innovative and user-friendly digital experiences. As the CEO of Hire Quality Software, Stephen leads a team dedicated to delivering top-notch software solutions. With a programming journey that dates back to 1981, he has mastered languages like Fortran, Pascal, C, Python, icon, and ladder logic. Beyond his technical expertise, Stephen embraces life as a creator, gamer, professional food advocate, web evangelist, and travel nerd. Through his diverse interests, he continually seeks to make an impact in various domains and share his love for technology, food, and exploration with the world.