Test słuchawek Genesis Oxygen 400 – maleńkie słuchawki dla graczy

Powyższe pytanie nie jest przypadkowo dwuznaczne, w przypadku konstrukcji „zatyczek do uszu”, którą można zaobserwować także w przypadku Genesis Oxygen 400, wielkość rodzi ciekawe pytania: jak można uzyskać dobrą jakość dźwięku przy tak małej membranie, tak mało poruszającej się powietrze, w taki sposób, aby świat zewnętrzny również został wykluczony, ale błona bębenkowa nie uległa trwałemu uszkodzeniu? W przypadku Genesis liczy się również to, że wszystko to można uzyskać za rozsądną cenę. Oczywiście mówi się również, że jest to gracz, ale w tym przypadku jest to tak naprawdę tylko wskaźnik ze względów marketingowych – a może także ze względu na design.

Najpierw zobaczmy, co jest w paczce! Oprócz słuchawek (które mają zwykły wtyk jack 3,5 mm, konstrukcja TRRS), jest też zaskakująco wiele dodatków: wiele zestawów silikonowych „nasadek” w czarno-czerwonych kolorach zapewniających wygodę noszenia, para czarnych i czerwonych silikonowych zaczepów dla większej stabilności trzymania, odłączany mikrofon na elastycznej szyi i torba do transportu. Sama obudowa głośnika jest zaskakująco duża jak na tego typu „bęben mózgowy”, a membrana w środku ma 10 mm. Długość kabla wynosi tylko 1,2 metra, więc praktycznie wiadomo do czego będzie naprawdę dobry: telefon (jeśli ma odpowiedni), Switch, gamepad do konsol stacjonarnych, laptop – w zasadzie wszystko opisałem, wydaje mi się, że jest za krótki dla komputera stacjonarnego knot. A skoro już o tym mowa, zabezpieczenie ma ciekawe rozwiązanie: nie zamyka się z wtyczką o 90 stopni, ale ok. 45 (lub 135, jeśli spojrzeć na to z drugiej strony) – jest genialny, w kieszeni jest mniejsze ryzyko zerwania drutu po zabezpieczeniu przed zerwaniem ze względu na lepszy drenaż.

Co z tym? No cóż, nie będzie to nasz ulubieniec do słuchania muzyki… Bas jest bardzo słaby i nie wydaje mi się, żeby dolna granica była słyszalna nawet bardzo nisko. Średnie i wysokie tony są w miarę w porządku, ale słyszałem pełniejszy dźwięk. Nieważne, to sprawa graczy, zobaczymy, co z grami. Na szczęście tutaj sytuacja jest lepsza, a właściwie całkiem dobra. Oczywiście nic tu nie zrobi wielkiego szumu, ale jego brak nie jest aż tak zauważalny, a w wystarczającym stopniu oddaje przestrzeń. Oczywiście nie polecałbym go do gier bardziej muzycznych (np. Journey, Fuser), ale do innych gatunków nie ma z nim szczególnych problemów. A jego mikrofon spisał się wyśmienicie, nawet jak na swoje niewielkie rozmiary, odbyłem z nim kilka spotkań Teams i z drugiej strony szczególnie spotkałem się z opinią, że słychać mnie doskonale. Jest też mały mikrofon na małym kontrolerze z przyciskiem regulacji głośności na kablu, ale to już niewiele daje (może to, że jest daleko od ust też ma znaczenie).

Za 5000 HUF nie dostaniesz dziś wiele, a w przypadku słuchawek dousznych/słuchawek na tym poziomie cenowym często można znaleźć same badziewie (większych marek nie ma tu zbyt wiele). Wybawiciel Genesis, Oxygen 400, też nie jest doskonały, ale jest najlepszym tego immersji, jakiego do tej pory słuchałem. Odłączany mikrofon spełnia swoje zadanie znakomicie, a bogate otoczenie również było miłym zaskoczeniem. Długo myślałem do czego tak naprawdę pasuje i doszedłem do wniosku, że może być najlepszym towarzyszem podróży dla Switcha, ale idealnie pasuje też obok laptopa ze względu na małe wymagania przestrzenne (no cóż, ten kształt jest twardszy złamać niż słuchawki); może się też przydać jako dodatkowy zestaw słuchawkowy, jeśli, powiedzmy, nasze główne rzeczy wymagają naprawy i będziemy musieli się bez niego przez jakiś czas obejść.

Prezentowany produkt został dostarczony przez firmę Genesis.